Dinozaur na biwaku

Temat numeru

Te prehistoryczne gady bar­­dzo interesowały dzieci. Zbie­rały naklejki z dinozaurami, figurki dinozaurów, miały koszulki z dinozaurami, długopisy i zeszyty z dinozaurami. Bliźnięta przeczytały nawet pięć książek o dinozaurach. Wiola i Szymon chodzili do czwartej klasy. Mie­szkali w małym miasteczku, a ma­ma i tata wciąż organizo­wali dla nich wycieczki po okolicy. Powoli zbliżało się lato, dla­­tego tym razem wymyślili wy­­jazd na biwak.
Po obiedzie wszyscy spotkali się w domu, posprzątali mie­­­­­szkanie i spakowali plecaki. Mieli w nich jedzenie, namiot, śpiwory, wodę, latarkę, zapałki i całą resztę rzeczy, potrzebnych do biwakowania. Gdy byli gotowi, wyruszyli znajomą ścieżką do lasu. Przeszli obok domu pani Malinowskiej, która karmiła właśnie wszystkie swoje kury. Kobieta gniewała się zaś na jedną czarną. Jak zawsze, czarna kura przeganiała wszystkie pozostałe od jedzenia.
– Ech, Czarnula, pierwsza pójdziesz na rosół! – krzyczała na nią pani Ma­linowska. Ale gdy zauważyła Wiolę i Szy­­mona, od razu się uśmiechnęła. Pomachała do sąsiadów, a oni pomachali do niej.
Las był niedaleko. Zaraz za miasteczkiem skręcili w prawo, a stamtąd widzieli już słynną skałę, przy której planowali rozbić namiot. Skała była znana, ponieważ znajdowała się w niej jaskinia, w której w trakcie wojny ukrywał się pewien znany człowiek. Szymon nie mógł sobie jednak przypomnieć, jak się ten ktoś nazywał. Będzie musiał przeszukać w domu książki o zabytkach i pomnikach w okolicy.
Nie wiedzieli więc, kto w czasie wojny ukrywał się w jaskini, ale wiedzieli, że przyroda jest tam naprawdę urokliwa. Wiatr szeleścił liśćmi drzew, strumyk szumiał, a gdzieś blisko kukała kukułka. Tata potrafił fachowo postawić namiot, potrafił też rozpalić porządne ognisko. Wiola i Szymon pozbierali i połamali opadłe i suche gałązki na opał, by ogień dobrze się palił. Mama wyciągnęła miękki chleb, kiełbaski i słoninkę. Nadziali to wszystko na długie, zaostrzone patyki i zaczęli opiekać w ogniu.
Rozmawiali i dużo się śmiali, bo Szymonowi kiełbaska wciąż wpadała do ogniska. Mama zaś śpiewała różne wesołe piosenki. Jednym słowem – wszyscy dobrze się bawili. Nie zauważyli nawet, że zrobiło się ciemno. Namiot był już przygotowany. Właśnie planowali do niego wejść i schować się w śpiworach, gdy nagle usłyszeli dziwny szelest. A potem jeszcze jeden! Brzmiało to jak trzaskanie gałęzi, a odgłos powoli się do nich zbliżał. Wystraszone dzieci przytuliły się do rodziców.
Wtedy zobaczyli na skale ogromny cień.
 


– To dinozaur! – wyszeptał Szymon.
– A nawet tyranozaur! – szepnęła przerażona Wiola.
Rzeczywiście, cień na skale miał długą szyję, dwie nogi i kiwał się jak budzący grozę ogromny gad.
– To niemożliwe – uspokajał rodzinę tata. – Dinozaury wyginęły przecież dawno temu!
Niby tak, ale wszyscy widzieli przecież przed sobą ten straszliwy cień dinozaura!
Kroki zbliżały się coraz bardziej, a dzieciom coraz szybciej biły serca, ze strachu jednak nawet nie pisnęły. Nagle tuż przed nimi pojawiła się… kura pani Malinowskiej – Czarnula! Ta kura na pewno musiała się zgubić. Dzięki światłu z ogniska jej powiększony cień odbijał się na skale. Biedna Czarnula błądziła po lesie na ślepo. Musicie bowiem wiedzieć, że gdy pod koniec dnia robi się szarówka, kury praktycznie ślepną – dlatego mówimy o „kurzej ślepocie”.
– Och, ale się wystraszyłam! – powiedziała mama. – Naprawdę się przestraszyłam!
Wszyscy odetchnęli z ulgą i patrzyli na kurę, na tego małego szalonego dinozaura. Przy odrobinie fantazji naprawdę wyglądała jak tyranozaur. W zasadzie to kury pochodzą od dinozaurów – naukowcy już to udowodnili!
– Co z nią zrobimy? – spytał Szymon.
– Weźmiemy ją do namiotu na noc, a rano odniesiemy ją pani Malinowskiej – powiedział tata. Później wziął Czarnulę w obie ręce i wrzucił do środka.
I tak tłoczyli się w namiocie: mama, tata, Wiola, Szymon i kura, cała szczęśliwa, że nie musi już błądzić w ciemnościach. Szymon jeszcze się bał, a Wiola wciąż trochę się trzęsła. Ma­ma wzięła ich oboje za ręce. Ta­­ta zostawił zapaloną małą latareczkę, strumyk spokojnie szumiał, a w oddali pohukiwała mała sowa.
 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI