Równo nie zawsze znaczy sprawiedliwie

Temat numeru

Kiedy w rodzinie pojawia się rodzeństwo, bardzo często towarzyszem domowych relacji staje się porównywanie. Wydaje się, że to całkiem naturalne. Rodzice odnoszą się przecież do swojego dotychczasowego doświadczenia wychowywania pierwszego dziecka, wspominają ważne momenty w jego rozwoju, sięgają po znane już strategie radzenia sobie w różnych sytuacjach. Jednak warto pamiętać, że każdy członek rodziny to indywidualność, która mieści w sobie wyjątkowość i niepowtarzalność. Nawet jeśli dziecko zachowuje się w bardzo podobny sposób do swojego brata czy siostry, mówi lub robi coś, co wydaje się wręcz „takie samo” – zawsze jest inne.

W przypadku bliźniąt pamiętanie o indywidualizmie może być dużym wyzwaniem. Z jednej strony obserwujemy modę na takie samo ubieranie dzieci, podkreślanie ich bliźniaczej więzi poprzez kupowanie na przykład takich samych zabawek. A z drugiej strony mamy świadomość, że ta dwójka dzieci to zupełnie odrębne osoby, co do rozwoju których nosimy w sobie wiele ciekawości. Podobnie bywa w sytuacji małej różnicy wieku między rodzeństwem. Dorośli mają czasem taki pomysł, że jeśli będą zapewniać swoim pociechom te same rzeczy, w takiej samej ilości, to dzieci będą czuły, że jest po równo, że jest tak samo. Niejednokrotnie słyszę od rodziców, że ich dbałość o to, żeby było „tak samo”, wynika z tego, że obawiają się, że ich dzieci mogą myśleć, że są mniej ważne, mniej kochane, że nie zasłużyły na coś, co ma brat lub siostra. 
Wydaje się, że bardziej wspierająca jest jednak otwartość na cechy, które każde dziecko przed nami odkrywa. Dzieci, które mają możliwość dokonywania wyboru, sprawdzania, akceptowania, rezygnowania, wskazywania, co im się podoba, co jest dla nich ważne – dają nam tym samym znać o swoich preferencjach, o kierunku, w którym warto za nimi podążać. Im wcześniej rodzice będą starać się pokazywać dzieciom różnorodność, tym łatwiej może być im, kiedy będą starsze i kiedy relacje rówieśnicze nabiorą większego znaczenia. Ta różnorodność jest wokół nas i nie trzeba do tego specjalnych zabawek czy książek. Chociaż potrafią być one urozmaiceniem spędzanego z dziećmi czasu. 
 


Co mogłoby być okazją do tego, by odkrywać z dziećmi różnice i wzmacniać w nich samoakceptację? 

  • Spacer w lesie i uważność na otaczającą naturę (różniące się od siebie drzewa, liście, kwiaty).
  • Przebywanie wśród zwierząt (na przykład wycieczka do zoo) i obserwowanie tego, jak się zachowują, jak wyglądają.
  • Zaciekawienie się perspektywą dziecka, które przynosi na przykład swój rysunek i czeka na reakcję rodziców. Można zadać wówczas takie pytania, jak: „Opowiesz mi o tym rysunku więcej?”, „Widzę, że użyłaś dużo ciepłych kolorów, czy to znaczy, że je lubisz?”. Albo kiedy w domu jest puszczona muzyka, możemy dostrzec, czy przypadkiem któreś z dzieci nie woli bardziej tańczyć, a drugie śpiewać? 
  • Rezygnacja z porównań: „Jaś już zjadł, a ty jeszcze nie”; „Basia ma same piątki w szkole, a ty się nie chcesz uczyć”.
  • Rezygnacja ze wspierania rywalizacji wśród dzieci: „Kto pierwszy przy drzwiach!”, „Kto ładnie zje obiad, ten dostanie słodycze”.
     

Dzieci zapraszają nas do tego, by je codziennie odkrywać. Trwałym fundamentem budowania przez nie poczucia „ja” i bycia „OK” będzie dostrzeganie ich indywidualności i dawanie przestrzeni do wyrażania siebie. To może sprawić, że rywalizacja, która pojawia się wśród rówieśników i jest już mocno widoczna na etapie edukacji szkolnej, nie będzie przygniatała ich wyjątkowości.

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI